Kilka miesięcy temu obejrzałem The Wire, miło było powrócić do Baltimore. Na dodatek
ciekawie było zobaczyć parę znajomych twarzy w innych rolach.

Spodziewałem się ciekawej produkcji, ale i tak pozytywnie się zaskoczyłem, bo nie sądziłem, że
będzie aż tak dobra. (mini)Serial jest naprawdę na ósemkę z plusem, jest niesamowicie
realistyczny ale nie przynudza. Może nie jest tak interesujący i wciągający jak The Wire, ale tutaj
wątek koncentruje się głównie na narkomanach. Rzadko kiedy widuje się tak dobrze odegrane
postacie wzorowane na prawdziwych osobach, aktorstwo nie dość że na wysokim poziomie to
jeszcze bardzo szybko łapie się więź z bohaterami.

Jedyne co mnie boli to długość serialu. Mam wrażenie, że historia w tym 6 odcinku została tak
jakby "ucięta" i nie podobało mi się te "streszczenie" dalszych losów. Może z 3-4 odcinki więcej,
podczas których miałyby miejsce owe streszczone wydarzenia, a byłby to serial-arcydzieło,
ponieważ aktorzy na pewno daliby radę, a owe sceny byłyby dosyć emocjonalne, a już po 6
odcinkach czuje się mocną więź z bohaterami to co dopiero po 9-10. No i może brakuje jakiejś
fajnej czołówki na wzór The Wire, tam naprawdę były świetne czołówki i nie przewijało się ich
nawet oglądając odcinki "taśmowo", no ale z tym tu się akurat na wyrost czepiam.

Generalnie 8+/10, nie mogę na FW dać plusa, więc zostaje ta ósemka, myślę, że sprawiedliwie.

SPOILER




Szkoda Garego, najbardziej mu kibicowałem z nich wszystkich, ale czułem, że tak się skończy.